Kolejne kilka książek za mną, więc i Wam pasuje je opisać. Dzisiaj chciałam podzielić się refleksją na temat pozycji "Jak powietrze" Agaty Czykierdy-Grabowskiej. Miałam okazję czytać książkę dzięki akcji Book Tour u Kasi z Poligonu Domowego. Zapraszam.
Książka ma 479 stron i wygodną do czytania czcionkę.
Książka opowiada o losach Oliwii, która ma bogatego ojca i chłopaka. Pewnego dnia potrąca młodego chłopaka, który nie chce robić problemów. Dziewczyna postanawia zawieść chłopaka do szpitala, gdzie ordynatorem jest jej ojciec. Okazuje się, że chłopak o imieniu Dominik ma złamaną nogę i trzeba założyć gips. Nerwowo zerka na zegarek i już wie, że nie zdąży, więc prosi dziewczynę w ramach odpłaty długu wdzięczności, aby odebrała z przedszkola jego rodzeństwo. Oliwia postanawia wykonać zadanie, a Hania i Kacper polubili dziewczynę. W ramach przeprosin proponuje, że będzie wozić rodzeństwo na zajęcia przez czas, kiedy chłopak będzie miał nogę w gipsie. Między młodymi rodzi się uczucie. Piękne, ale jakże skomplikowane. Czy ono przetrwa? Jakie tajemnice kryją w sobie Dominik i Oliwia? Zachęcam do lektury.
Oliwia jak i Dominik są to postacie wykreowane tak, aby czytelnik miał wrażenie, że to jego znajomi. I udało się to autorce znakomicie. Od pierwszych stron jesteśmy w stanie polubić bohaterów i im kibicować. Czyta się szybko i jest się ciekawym co będzie dalej, a przygód mają co nie miara i przyznam, że nie raz byłam zszokowana obrotem akcji. Autorka porusza kwestię tego jak ważna w naszym życiu jest rodzina i jak ciężko jest radzić sobie z utratą najbliższych. Oprócz lekkiej opowieści jest ukryty sens, co bardzo mi się podoba i dzięki temu jeszcze bardziej mogłam wczuć się w opowieść. Porwała mnie ta pozycja i wiem, że przeczytam inne książki autorki. Przyznam, że czasem lubię takie odmulające historie, a jeszcze jak są poruszane inne sytuacje, niż tylko miłość to jestem kupiona.
Cytaty.
"(...) potrafił zatrzymywać chwile. Zastygały w jego głowie, gdzie mógł je oglądać z każdej możliwej strony i nadawać im w wyobraźni milion odcieni szarości."
"Z samotnością można żyć i można się do niej przyzwyczaić, ale tylko wtedy, gdy przestrzega się jednej ważnej zasady... Nie można zaznać bliskości z innym człowiekiem."
"-Dlatego, że życie to suka, która nie liczy się z twoimi planami i życzeniami."
"Nic nie umiera ostatecznie, bo życie to energia, którą wypełniamy nasze ciała. Ciała znikają, ale to, kim jesteśmy, nigdy nie odejdzie."Dziękuję za możliwość przeczytania pozycji i zgłaszam ją do wyzwań: "Czytam, bo polskie" i "Czytam, ile chcę".
Znacie pióro autorki? Co polecacie przeczytać z lekkich pozycji?
Pa ;)
Nie czytałam nic tej autorki, ale uczucia mam mieszane do tej pozycji po Twojej recenzji :P
OdpowiedzUsuńKsiązka już za mną, ale spędziłam z nią bardzo miłe chwile.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Nie przepadam za takimi książkami :)
OdpowiedzUsuńZapowiada się bardzo ciekawie :) czasami dość nietypowe przypadki zbliżają ludzi do siebie :)
OdpowiedzUsuńOkładka nasuwa mi na myśl wiosnę, kiedy wszystko pięknie kwitnie, wszystko jest takie kolorowe, i aż chcę się żyć! Książkę miałam kiedyś w planach, ale ostatnio jakoś ochota mi na nią przeszła.
OdpowiedzUsuńO matko, ile osób przeczytało już tę książkę :) Świetnie, dobrze, że książki wędrują, dają radość i nie leżą, kurząc się na regale :)
OdpowiedzUsuńNie znam autorki, ale po Twoim opisie czuję, że z chęcią bym przeczytała tę książkę :)
OdpowiedzUsuńAutorki nie znam, a książka chyba nie dla mnie.
OdpowiedzUsuń